Nie bądźmy tacy znowu sentymentalni i nie rońmy łez bez powodu. Siadając sobie wieczorem w cieple domowego zacisza, nie opowiadajmy dyrdymałów o tym, co było, a co być mogło. Przeszłość zostawmy archiwistom lub archeologom, a wyniki sędziom.
Wprawdzie mijają dni, mijają lata, lecz my, jak w jednej piosence, wciąż jesteśmy tacy sami, no może tylko z bagażem doświadczeń. W 3-lecie Soccera pisaliśmy, że "narodziny... spętane były potrzebą chwili" oraz, że "chcieliśmy zbudować team perfekcyjny pod każdym względem". Wszystko to nie zostało wyssane z palca, wszystko to prawda. Jedynymi niewiadomymi w całym tym układzie nierówności są pytania: "dlaczego my?", "dlaczego wtedy?" i "dlaczego tak?". Odpowiedź na to ostatnie jest prosta. Nasze wyniki sportowe oraz pozasportowe, mające wpływ na tzw. image drużyny, weryfikowała rzeczywistość i sportowy rynek. Czy mogło być lepiej? Na pewno tak. Każdą rzecz, jakiej się kiedykolwiek i jakkolwiek podejmujemy jest wartościowana w określonej skali. Możemy mówić, że wznieśliśmy się ponad przeciętność lub oscylujemy w okolicy sportowego dna. Nie możemy jednak powiedzieć, że osiągnęliśmy sportowe apogeum lub piłkarski rynsztok. To tylko słowa, które mają niejednokrotnie swoje ubogie i tendencyjne znaczenie, a ich twórca wypowiada je przez pryzmat osobistych doświadczeń. Zastanówmy się zatem, kim i gdzie jesteśmy obecnie.
FC Soccer-Calcio - tą drużynę zna chyba każdy w łódzkim sportowym światku, każdy, kto miał lub ma jakikolwiek wkład w propagowanie kultury fizycznej w mieście lub też, jak większość, czerpie z tego osobistą satysfakcję. Można by rzec, że w ciągu tych 10 lat istnienia obił się tu i ówdzie o uszy ów wyraz, brzmiący i znaczący dość dziwnie. Jeżeli taką postawimy tezę, wynika z tego, że w gruncie rzeczy jesteśmy grupką osób statycznie działających. Rzeczywistość jest jednak zasadniczo odmienna. Jeśli spojrzymy tylko na statystykę, okaże się, że w miarę upływu czasu ilość gier tak oficjalnych, jak również nieoficjalnych sukcesywnie spada. Wniosek nasuwa się jeden. W obecnych czasach, przy coraz większym natłoku przeróżnych obowiązków, czas przeznaczony na amatorskie uprawianie sportu u nas, jak i w całym społeczeństwie, relatywnie spada. Wnioski niech każdy wysnuje sam. Jednak co do tej dynamicznej strony, to powiem, że my też możemy pochwalić się sukcesami oraz że jeszcze nie raz będzie głośno o FC Soccer-Calcio.
Na wcześniej postawione pytania "dlaczego wtedy?" i "dlaczego my?", odpowiedź jest prosta i określa przedział od narodowych teamów do mniejszych drużyn. Mamy taki sportowy potencjał, jaki jest dostępny, o jakim wiemy i z jakiego możemy skorzystać dla realizacji określonych celów. Inaczej oczywiście będzie odbywać się to w klubach zawodowych, czerpiących z tego typu działalności określone wymierne zyski, inaczej natomiast w takich drużynach, jak nasza, nakierowanych na trochę odmienne cele.
Myślę, że mieliśmy zawsze w swoich szeregach taką grupę, która oddana była sprawie, a przez którą drużyna ta otrzymała niegdyś przydomek "waleczne serca". Grali w niej piłkarze nietuzinkowi, wirtuozi techniki oraz tzw. "piłkarscy rzemieślnicy". Dzięki nim dzisiaj z dumą możemy się chwalić swoim dorobkiem. Każdy jednak niezależnie od swojej wartości, musiał spełniać jedno podstawowe kryterium. Musiał walczyć! W drużynie, tak jak w życiu: czas płynie, a osoby przemijają. Od początku istnienia klubu przewinęło się prawie 100 zawodników. Każdemu z nich jesteśmy wdzięczni!
WG wiosna 2001