Oficjalny serwis klubu

        Rok 1992 z wielu powodów był rokiem zmian i przełomów. Trzeba zwrócić uwagę na fakt, iż gospodarka mająca już 3-letnie doświadczenia rynkowe oprócz zewnętrznej szaty nadal nie stworzyła zadowalających prognoz ekonomiczno-społecznych.
        Restrykcyjna rola państwa, jako doktryny, która przez stosowanie samoistnych narzędzi, przede wszystkim pieniężno-kredytowych, nie stworzyła nie tylko samoregulujących mechanizmów, ale także instytucji aktywnych działań antyrecesyjnych. Z sytuacją gospodarczą wiązała się głównie sytuacja na szczytach politycznej drabinki. Częste zmiany ekip rządzących (min. skandal upadku rządu mec. Olszewskiego), pojawianie się ciągle nowych twarzy, irytowały, ale głównie zniechęcały i alienowały zmęczone społeczeństwo.
        Jak mówi stare greckie przesłanie: "chcemy chleba i igrzysk", wobec braku tego pierwszego, należało zadowolić się stricte duchowym nastawieniem.
        Rodząca się w sztormach i błyskawicach drużyna Soccer-Calcio podążała obraną drogą ewolucji. Stworzenie silnej ekipy na rozgrywki ligowe, poparte konsolidacją kierownictwa, zaostrzyły apetyty najwybredniejszym. Wzorowa postawa "chłopców Molendy" na boisku i poza nim, stworzyła otoczkę rozumiejącego się kolektywu nazwanego później "Pancerną drużyną". Duch walki, ambicji i woli zwycięstwa emanował z każdego gracza swoistym wyzwaniem rzuconym mocarzom piłkarskim.
        Piękne sukcesy ligowej jesieni urodziły dumnych i pewnych siebie Soccer'sów, przysłaniając drugą stronę medalu. Szóstki to nie piątki, parkiet to nie trawa, korki to nie trampki, waleczność to nie technika i wreszcie liga to nie halówka. Stało się faktem, że potencjalni kelnerzy do ogrania na otwartym boisku, jak grom z jasnego nieba, sprowadzili Soccer'sów na ziemię, przy licznie zgromadzonej publiczności.
        Bardzo przyzwoity mecz z Kozinami kończy się bardzo nieprzyzwoitym remisem, a bardzo ambitna walka z Grembachem przynosi bardzo nieambitną klęskę i w konsekwencji wyjazd z "wilczym biletem". Gwoździem do trumny jest tym razem "Ret-Sat-2", czyli Carignola, pod płaszczykiem zawodowego kolektywu, czyli "Wielkie Derby Chojen". Oprócz dopingu kibiców, honorowej bramki i gorzkiej śliny w ustach, Soccer-Calcio kona z bagażem siedmiu popisowych bramek Carignoli. Nie było wcale swoistego "ojciec prać" trenera, ale przesłanie do pracy na przyszłość.
        Dwa ostatnie zwycięstwa były bardzo marne i nieatrakcyjne sportowo. Potencjalny "czarny koń" turnieju zmienił nazwę na "Pegaz" i odleciał w nieznane. Mimo tak zaistniałej sytuacji napewno nie będzie ani końca świata, ani Soccer nie zmieni nazwy na Soccer-Calcio 1:7, ani nie zejdzie do podziemia, ale trwać będzie nadal.
        Pracą, wysiłkiem, zaangażowaniem i wspólnymi chęciami dla dobra drużyny; rozkazem dla Soccera jest ligowy awans, a przykazaniem: za rok nie tylko awansować!
        PS. Gorączkowo poszukujemy sponsora. Wolny, bezdzietny, bez nałogów
  FC Soccer-Calcio

WG 02.01.1993