Wczorajsze starcie piątej kolejki 3. Polskiej Ligi Futsalu z Zawiszą Rzgów zakończyło się zwycięstwem Biało-Błękitnych 10:7. I to w zasadzie wszystko, co można dobrego o tym spotkaniu napisać. Wydaje się, że był to najsłabszy mecz łodzian w tej edycji rozgrywek. Wystarczy wspomnieć, że po 12 minutach pojedynku outsider grupy łódzkiej, który w dotychczasowych 7 kolejkach nie zdobył ani jednego punktu, prowadził... 4:0! Wyglądało jakby zawodnicy Soccer-Calcio mentalnie nie wyszli jeszcze z szatni. Dopiero gdy w oczy zajrzało im widmo kompromitacji, przypomnieli sobie, że potrafią grać w piłkę.
Podrażnieni skrajnie niekorzystnym wynikiem, wzięli się do roboty i w ciągu niespełna 6 minut zdobyli 5 goli i na przerwę schodzili z - może nie komfortowym, ale za to znacznie mniej wstydliwym - prowadzeniem 5:4.
Pomimo męskiej rozmowy w szatni w przerwie, musieli najpierw pozwolić wyrównać stan pojedynku ambitnym rzgowskim młodzianom, aby ponownie wziąć się do pracy. Piłkarska złość i znacznie wyższy poziom umięjętności od nominalnych gospodarzy (choć mecz rozgrywany był w hali Anilany), wzięły wreszcie górę i pomimo wciąż niesatysfakcjonującego poziomu gry, bardzo słabej gry w obronie i dramatycznej indolencji strzeleckiej, udało się spokojnie dowieźć do końca kilkubramkowe prowadzenie.
Aby jednak nie być posądzonym o skrajny pesymizm, muszę wspomnieć o pozytywnych aspektach wtorkowego wieczoru przy ulicy Sobolowej. Pierwszy to oczywiście trzecie zwycięstwo ekipy SC w tych niezwykle prestiżowych rozgrywkach, a to zawsze jest powód do radości. Drugi to sytuacja z 40. minuty meczu, kiedy to - równo z syreną końcową - swoją pierwszą bramkę w Polskiej Lidze Futsalu zdobył, strzałem przez całe boisko, golkiper łodzian Kamil Czyżykowski. Tym samym dołączył do innego bramkarza Soccer-Calcio - Pawła Kittela, który cieszył się ze strzelonego gola w zeszłym sezonie rozgrywek PLF. Teraz czekamy jeszcze na podobny wyczyn trzeciego z łódzkich golkiperów - Yaroslava Osypchuka.
35 minuta i 55 sekunda wczorajszego starcia zapewne na długo zapadnie w pamięć najskuteczniejszego w tym sezonie zawodnika Biało-Błękitnych - Macieja Daneckiego. Coś, co jeszcze rok temu mogło wydawać się czymś kompletnie nierealnym, stało się faktem. Od 16. listopada 2008 roku (a więc od 13 lat, 2 miesięcy i 22 dni) najlepszym strzelcem Soccer-Calcio w historii występów w Polskiej Lidze Futsalu był Łukasz Kwaśniak. Jego dorobek (41 goli) wydawał się nieosiągalny dla pozostałych graczy SC. Jednak innego zdania był popularny Dany. Kładący się ponoć co wieczór spać z podręcznikiem "Jak skutecznie finalizować akcje w futsalu" pod poduszką, postawił sobie za osobisty cel zdetronizować dotychczasowego lidera strzelców. I udało się! Umarł król, niech żyje król! Czwarty gol zdobyty na 4 minuty przed końcem wczorajszego pojedynku był jednocześnie jego 42. w barwach Soccer-Calcio w meczach PLF.
Grający trener Łukasz Kwaśniak już wczoraj zapowiedział, że zrobi wszystko aby w najbliższą niedzielę podczas meczu z zespołem Termy Poddębice miano najskuteczniejszego strzelca w historii powróciło do niego. W tym sezonie Biało-Błękitnym pozostały do rozegrania jeszcze dwa mecze. Walka o ten niezwykle prestiżowy indywidualny tytuł zapowiada się pasjonująco.
PO 09.02.2022