Oficjalny serwis klubu

Dwie minuty przed końcem meczu derbowego z WNS-em, ławka Biało-Błękitnych zaczęła drżeć od chóralnych śpiewów zawodników rezerwowych na bardzo popularną nutę przyśpiewek stadionowych: "a po meczu znowu będzie bal, znowu będzie bal, znowu będzie bal!". Absolutnie nie była to oznaka braku szacunku dla przeciwnika, a jedynie nawiązanie do wydarzeń po poprzednim meczu z tą drużyną i sygnał, że nikt już nie jest w stanie odebrać ekipie SC zwycięstwa w tym prestiżowym starciu. Chwilę wcześniej dorobek bramkowy gości zmienił się z jedno- na dwucyfrowy, a różnica 7 goli była w pełni bezpieczna i zadowalająca.

 

 

Początek meczu był z obu stron nieco nerwowy i chaotyczny. Bardzo długo musieliśmy czekać na pierwszą świetną okazję do zdobycia gola. Wreszcie boiskowy spryt i ogromne doświadczenie pokazał Tomasz Franoszek, który tylko lekko trącił piłkę i ta wturlała się do bramki obok kompletnie zaskoczonego golkipera gospodarzy. Potem swoje "trzy grosze" (a właściwie dwa) dołożył Maciej Danecki, dzięki czemu Biało-Błękitni wyszli na trzybramkowe prowadzenie. Zgodnie z przewidywaniami, nie zrobiło to żadnego wrażenia na gospodarzach, którzy wciąż zaciekle atakowali, jakby na tablicy wciąż widniał rezultat bezbramkowy. Zresztą wynik 3:0 to w futsalu marna zaliczka, o czym w przerwie uczulał swoich zawodników sztab trenerski SC.

Druga połowa zaczęła się w sposób najlepszy z możliwych. Za poprawianie klubowych (i swoich własnych przy okazji również) statystyk wzięli się bracia Kwaśniakowie, i choć bramki nie należały może do najpiękniejszych i zapadających szczególnie w pamięć (cytując klasyka: takie tam przebitki dobitki przebitki wink), to sprawili, że przewaga Koniczynek zaczęła rosnąć. Gdy do tego tanga dołączył Franoszek, przewaga wzrosła do 7 goli. Gospodarze byli w tym fragmencie meczu bezradni. Sfrustrowani zaostrzyli grę. Posypały się kartki (na szczęście tylko żółte).

Dwie szybko zdobyte bramki na chwilę wznieciły jeszcze żar nadziei u graczy WNS-u, ale kolejny gol Łukasza Kwaśniaka wybił gospodarzom z głowy marzenia o korzystnym rezultacie, a dwie akcje Mateusza Spychalskiego dopełniły dzieła zniszczenia.

Pojedynki takie, jak te z WNS-em zapadają w pamięć na długo. Ciekawa otoczka w iście derbowym stylu, futsal na naprawdę dobrym poziomie, relacja TV na żywo to najlepsza promocja tego sportu (szkoda tylko, że ze względów epidemicznych, bez udziału kibiców na trybunach). Brawa dla pokonanych za ambitną postawę, gratulacje dla zwycięzców! Pokazaliście, że jesteście lepsi!

Veni, vidi, vici! Soccer-Calcio rządzi w Łodzi!

 

PO 22.02.2021