Oficjalny serwis klubu

Dwudziestego siódmego lutego 1994 roku na słynnym Academic Stadium (boisku z nawierzchnią asfaltową!!!), na którym w latach 90-tych ubiegłego wieku drużyna Soccer-Calcio rozgrywała swoje mecze w charakterze gospodarza, Biało-Błękitni rozgromili w meczu towarzyskim niedoświadczoną ekipę PSV... 40:0 (do przerwy było 18:0). Trzydzieści z czterdziestu bramek padło wówczas łupem trzech graczy: Dariusz Rutkowskiego (11 goli), Roberta Kielanowicza (10) i Przemysława Ossowskiego (9). Do dzisiaj, mimo upływu 27 lat, jest to najwyższe zwycięstwo w historii klubu.

Zdaję sobie jednak sprawę, że są tacy, którzy deprecjonują wartość meczów towarzyskich i uzyskiwanych w nich wyników. Wychodząc naprzeciw takiej postawie, chcę cofnąć się pamięcią do 9. lutego 2013 roku. Wówczas to w spotkaniu 5. kolejki rozgrywek 2. Łódzkiej Amatorskiej Ligi Halowej MSPromotion Koniczynki pokonały ekipę Budtor 21:0. W trwającej 15 minut drugiej połowie meczu Biało-Błękitni strzelili... 16 goli (marnując jeszcze kilka innych 100% sytuacji). Osiem trafień zaliczył wówczas P. Ossowski (co jest klubowym rekordem, biorąc pod uwagę tylko i wyłącznie mecze oficjalne), po 3 - Sosnowski, Klimek i Pszczoła oraz po 2 - Kielanowicz i Papis. Dlaczego o tym piszę? Ponieważ jest to do dzisiaj najwyższa wygrana w meczach oficjalnych.

Niewiele jednak brakowało, aby po upływie kolejnych 8 lat, rekord ten odszedł do lamusa. I chociaż tak się ostatecznie nie stało, i tak dzień 7. lutego 2021 roku zapisze się złotymi zgłoskami w historii klubu. W rozgrywanym awansem pojedynku pierwszej kolejki rundy rewanżowej rozgrywek 2. Polskiej Ligi Futsalu, podopieczni duetu trenerskiego Łukasz Kwaśniak - Przemysław Ossowski, rozbili w Krośniewicach ekipę Expom Krośniewianki 20:1. Jest to z kolei najwyższe zwycięstwo w meczach pod egidą Polskiego Związku Piłki Nożnej w historii naszego klubu.

Po niedawnym bezproblemowym pokonaniu tego przeciwnika w Łodzi, Biało-Błękitni udawali się do Krośniewic w charakterze faworyta. Z podobnego założenia wyszli również gospodarze, którzy od pierwszych sekund pojedynku nastawili się na głęboką defensywę, starając się jak najdłużej nie stracić gola. Niestety (dla nich) ich plan rozsypał się niczym domek z kart już po 31 sekundach: indywidualny rajd przez całe boisko przeprowadził młodszy z braci Kwaśniaków, a że krośniewianie zostawili w środku pola "autostradę" do swojej bramki, ten uderzył z 9 metrów i piłka zatrzepotała w lewym dolnym rogu bramki miejscowych. Nie upłynęło jeszcze 300 sekund meczu, a na tablicy widniał już wynik 4:0 dla SC. To definitywnie odebrało gospodarzom chęć do dalszej walki.

Nie ma sensu opisywać w szczegółach kolejnych trafień Biało-Błękitnych. Nie chciałbym bowiem z jednej strony dobijać pokonanych, a z drugiej - obawiam się, że - ze względu na ilość strzelonych goli - mógłbym zanudzić czytelników. Dość powiedzieć, że do przerwy wynik brzmiał 8:1. I to pomimo lekkiego przestoju w grze Koniczynek między 7. a 12 minutą. Po zmianie stron łodzianie nie popełnili błędu z pierwszego meczu, nie rozluźnili szyków, a wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej "docisnęli pasa". Efekt? 12 zdobytych bramek, żadnej straconej.

Całej drużynie należą się wielkie brawa za waleczność, nieustępliwość i grę do końca. Wiadomo powszechnie, że indywidualnych umiejętności tym zawodnikom nie brakuje. Dziś pokazali nie po raz pierwszy zresztą, że nie można im też odmówić ambicji. A wtedy o wynik możemy być spokojni. Oby tak dalej, Sokerjanie! Grajcie jak Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Grajcie tak do końca rozgrywek (a nawet jeden dzień dłużej)!

PO 08.02.2021