Oficjalny serwis klubu

Polska po przemianach ustrojowych końca XX wieku jest z pewnością krajem, w którym żyje się lepiej. Pełne półki, wolność słowa, możliwość podróżowania i coraz mniejsze pustki w portfelach to efekt zmian, które dzieją się tu i teraz. Na naszych oczach. Są jednak i ciemne strony. Mniejsze poczucie bezpieczeństwa, urynkowienie gospodarki, z którym część społeczeństwa dopiero zaczyna sobie radzić czy brak czasu wolnego to negatywne aspekty procesu transformacji. Osobiście do takowych zaliczam również media, a raczej prezentowany przez nie poziom.

Polskę zalewa niezliczona ilość tak naprawdę nic nie wnoszących do naszego życia brukowych gazet, czasopism, programów itd., przez niektórych słusznie zwanych "szmatławcami" albo "wypełniaczami wolnego czasu". Są podobne do sklepów z "1001 drobiazgów". Jest tam wszystko, choć tak naprawdę nie ma tam nic. Szukanie taniej sensacji w celu przyciągnięcia widza/słuchacza/czytelnika, wywiady ze znanymi z tego, że są znani celebrytami-troglodytami, idiotyczne konkursy w stylu "jak ma na imię Jan Nowak?", artykuły o gotowaniu tuż obok tych o odchudzaniu itp. itd.

Dlaczego o tym piszę? Odpowiedź jest prosta: gdybym był dziennikarzem takiego szmatławca, znacznie łatwiej byłoby mi napisać (a odbiorcy znacznie przyjemniej przeczytać) choćby krótką relację z ostatniego spotkania biało-błękitnych w rozgrywkach Polskiej Ligi Futsalu. Brzmiałaby ona mniej więcej tak.

"Niedzielny pojedynek grupy łódzkiej 2. ligi PLF pomiędzy drużynami Bodzio Team Łęczyca a Soccer-Calcio Łódź na długo pozostanie w pamięci licznie zgromadzonej widowni. Wysoki poziom sportowy, moc emocji, 15 bramek, z których jedna była piękniejsza od drugiej, nieoczekiwane zwroty akcji, indywidualne popisy zawodników obu drużyn - to był futsal na najwyższym poziomie, a ręce same składały się do oklasków. Pojedynek był świetną formą promocji i popularyzacji tej wciąż niszowej w naszym kraju dyscypliny sportu."

Ja jednak dziennikarzem żadnego brukowca nie jestem (na szczęście!). Nie może być również w tym przypadku mowy o tzw. fikcji literackiej (niestety do grupy literatów przez duże "L" również się nie zaliczam). Dlatego więc, chcąc pozostawać w zgodzie z własnym sumieniem i biorąc pod uwagę, iż w moim przekonaniu, prawda jest zgoła odmienna, pokrótce przedstawię mój subiektywny, ale znacznie bliższy prawdzie, opis wydarzeń.

Niedzielny pojedynek grupy łódzkiej 2. ligi PLF pomiędzy drużynami Bodzio Team Łęczyca a Soccer-Calcio Łódź to mecz, o którym - w obawie o własne zdrowie psychiczne - należy jak najszybciej zapomnieć. Było to spotkanie dwóch słabych zespołów, w którym słabsi okazali się zawodnicy z Łodzi. Celowo nie piszę kto był lepszy, bo używanie tego słowa w kontekście relacji z tych zawodów byłoby nie na miejscu. Wszechobecny bałagan, brak jakiejkolwiek myśli przewodniej i rozpaczliwe próby akcji indywidualnych to najwłaściwszy opis pierwszych minut pojedynku tak z jednej, jak i z drugiej strony. Gdy wydawało się, że gracze Soccer-Calcio zaczynają zrzucać z własnych pleców jarzmo chaosu i osiągają coraz większą przewagę, która prędzej czy później znajdzie odzwierciedlenie w postaci goli, nagle zaczęli kąsać łęczycanie, a gracze z Łodzi, jakby zaskoczeni, że przeciwnik ma zęby, stanęli jak wryci. W parę minut z wyniku 0:0 zrobiło się 0:4. Bramki padały jedna za drugą przy biernej postawie zawodników SC, a czasem przy ich wydatnej pomocy (vide samobójczy gol na 0:2). Wynik do przerwy ustalił Łukasz Kwaśniak trafiając na 1:4.

Początek drugiej połowy to wciąż słaba gra drużyny Soccer-Calcio, ale jeszcze słabsza ekipy Bodzio Team. Kolejne bramki strzelane przez biało-błękitnych były zarówno efektem indywidualnych akcji graczy SC jak i mizernego poziomu reprezentowanego przez defensywę i bramkarza łęczycan. Trafienia "Kwaska", Janka Bujnowskiego i S. Urbanka sprawiły, że na tablicy pojawił się rezultat remisowy 4:4. Gdy wydawało się, że biało-błękitni wręcz "rozjadą" przeciwnika, nadziali się na kontrę i zrobiło się 4:5. A potem nastąpiła 1 (słownie: jedna) minuta, podczas której wydawało się, że na parkiecie przebywała tylko jedna drużyna i nie byli to łodzianie! W ciągu minuty z 4:5 zrobiło się 4:8 i wydawało się, że jest "po herbacie". Jednak łęczycanie uparli się dostosować poziomem do rywali i zaczęli... tracić bramki. Trafienia Bartka Cerulika i drugie Urbanka wlały nadzieję w serca koniczynek, ale kontaktowy gol Konrada Jacaka (na 7:8) padł zbyt późno, żeby można było się pokusić o wyrównanie stanu meczu. Nie będę oceniał poszczególnych zawodników, bo ocena byłaby druzgocąca, ale mam nadzieję, że gracze z Łodzi zdają sobie sprawę, że ich forma pozostawia bardzo wiele do życzenia. U jednych widać było efekt przebytych w ostatnim czasie chorób lub odniesionych kontuzji, u innych braki wynikają ze znacznych zaległości treningowych.

I tak kolejna porażka stała się faktem. Najbardziej jednak martwi jej styl i forma zespołu Soccer-Calcio w kontekście następnych występów w Polskiej Lidze Futsalu!

Ponieważ jednak jestem osobą, która nawet w najgorszej sytuacji stara się dostrzegać pozytywy, więc na koniec o tym, co było na plus.

Taką "łyżką miodu w beczce dziegciu" czy też "światełkiem w tunelu" jest postawa w niedzielnym pojedynku Łukasza Kwaśniaka. Popularny "Kwasek" ma specyficzny styl poruszania się po boisku, który sugeruje nonszalancję w grze albo wręcz niekiedy lekceważący stosunek do tego, co się dzieje dookoła. Jeśli jest bez formy, jego kiepska gra uwydatnia się wyraźniej przez taką, a nie inną mowę ciała. Jeśli jednak jest "w gazie" i chce mu się chcieć, a swoje zadania na boisku wykonuje jak należy, to ten niuans znika, jest tylko nic nieznaczącym szczegółem, a Łukasz jest świetnym motywatorem, prawdziwym liderem drużyny i jej kołem napędowym. Takiego Łukasza widzieliśmy w niedzielę i takiego chcielibyśmy oglądać jak najczęściej. Pozostaje wierzyć, że wspomniane wcześniej  "światełko w tunelu" jest nadzieją na lepszą przyszłość, a nie światłami tira nadjeżdżającego z przeciwka.

PS.Wracając jeszcze na chwilę do wydarzeń, które w ostatnim czasie miały miejsce w naszym klubie (czy też w jego bezpośrednim otoczeniu) za kulisami wydarzeń sportowych, chciałbym podzielić się pewną dygresją. Parafrazując znane powiedzenie "śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą", hasłem na czasie wydaje się być twierdzenie "dbajmy o swoją twarz, tak łatwo ją można stracić". No chyba, że już nie ma czego tracić!

 

Bodzio Team Łęczyca - Soccer-Calcio Łódź  8:7 (4:1)

1:0, 2:0 - (samobójczy), 3:0, 4:0, 4:1 - Kwaśniak, 4:2 - Kwaśniak, 4:3 - Bujnowski, 4:4 - Urbanek, 5:4, 6:4, 7:4 - (samobójczy), 8:4, 8:5 - Cerulik, 8:6 - Urbanek, 8:7 - Jacak

Skład SC: Pawiak J., Janowski M. - Jacak K., Kwaśniak Ł., Bujnowski J., Cerulik B., Pawlak J., Urbanek S., Charuba T., Wawryszuk E. (kpt), [Ossowski P.]. Trenerzy: W. Nabiałek i P. Ossowski.

 

PO 22.01.2018